USUWANIE JENIECKIEJ PLAMY  
Bogusław Kubisz

 
Jerzy Kochanowski
W polskiej niewoli. Niemieccy jeńcy wojenni w Polsce 1945–1950
Wydawnictwo NERITON

Terminu "białe plamy", oznaczającego zagadnienia z dziejów najnowszych, które z powodów politycznych przez dziesięciolecia nie mogły się doczekać dogłębnej i uczciwej analizy historyków, wbrew powszechnemu przekonaniu nie sposób ograniczyć jedynie do historii wewnętrznej PRL czy stosunków polsko-radzieckich. Cenzura i trudności w dostępie do archiwaliów przed 1989 rokiem m.in. zablokowały poważne badania nad losami Niemców w powojennej Polsce. Dopiero od kilkunastu lat historycy mogą usuwać białe plamy na tym polu. Jak trudna to problematyka – z obu stron obarczona rachunkami krzywd, propagandowymi kliszami i resentymentami – nie trzeba nikogo przekonywać. Dlatego cześć i chwała tym, którzy podejmują ją sine ira et studio – obiektywnie, bez przemilczania czyichkolwiek win.
Jerzy Kochanowski, przedstawiając losy jeńców niemieckich przetrzymywanych w polskiej niewoli w pierwszych latach powojennych, na szczęście pamiętał o tej zasadzie. Otrzymaliśmy rzetelną, opartą na szerokiej bazie źródłowej i wyczerpującą monografię problemu, która – dodajmy – pod względem warsztatowym może służyć za wzór młodym adeptom historycznego rzemiosła. Docenili to także fachowcy, o czym świadczy nagroda Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz przyznana podczas niedawnych X Targów Książki Historycznej II nagroda Klio w kategorii monografii naukowej.
Jerzego Kochanowski szczegółowo opisał, drogi, jakimi żołnierze Trzeciej Rzeszy trafili do niewoli, jak funkcjonowały obozy i jak wyglądało jenieckie bytowanie. Bardzo interesujące są też rozdziały poświęcone wzajemnym relacjom jeńców z polskim otoczeniem, międzynarodowym uwarunkowaniom ich pobytu w Polsce oraz działalności jenieckich samorządów obozowych, w tym próbom ich wykorzystania do komunistycznej indoktrynacji osadzonych.
W latach 1945–1950 przez polskie obozy przewinęło się kilkadziesiąt tysięcy byłych żołnierzy Trzeciej Rzeszy. Co ciekawe, nie tylko narodowości niemieckiej, ale także Polaków, obywateli ZSRR, Francuzów Węgrów, Czechów czy Jugosłowian. Autor podjął benedyktyński, a zarazem pionierski trud weryfikacji ich liczby, co z racji niepełnych bądź niewiarygodnych źródeł, jak również powojennego chaosu panującego Polsce, gdzie właśnie instalowała się tzw. władza ludowa, nie było łatwe. Zdarzało się np., że nie figurujący w żadnych rejestrach jeńcy nawet przez kilka lat byli "prywatnymi niewolnikami" organów lokalnej administracji, komend UB czy milicji. Z wyliczeń Jerzego Kochanowskiego wynika, że w końcu 1945 przebywało w Polsce, nie biorąc pod uwagę obozów i więzień radzieckich, ok. 48 tys. jeńców. Według oficjalnych danych w 1948 roku, w momencie rozpoczęcia masowych zwolnień z niewoli, ich liczba zmalała do niewiele ponad 37 tys., z czego 35 tys. zwolniono i przewieziono do Niemiec do końca kwietnia 1950 roku. Odliczywszy ok. 400, którzy nadal pozostali w Polsce, w statystykach brakuje więc ok. 1700 osób. Ta ciemna liczba może dotyczyć zmarłych wskutek wypadków przy pracy, chorób czy niedożywienia.
Los jeńców, którzy trafili do polskiej niewoli, był trudny do pozazdroszczenia (choć i tak zapewne lepszy niż tych, którzy dostali się w ręce radzieckie). W ogromnej większości stali się darmową siłą roboczą. Pracowali w śląskich kopalniach, przy odbudowie Warszawy i innych miast, w rolnictwie. Warunki pobytu w niewoli, nawet na tle wyniszczonego wojną i okupacją kraju, urągały elementarnym normom, nie wspominając już o międzynarodowych konwencjach. Brakowało dosłownie wszystkiego: żywności, odzieży, opieki lekarskiej, a czasem i dachu nad głową. Do tego dochodziła trauma spowodowana wojenną klęską i rozłąką z rodziną oraz gasnące nadzieje na powrót do ojczyzny. Nierzadkie były także przypadki szykan ze strony komendantów i załóg obozów czy polskich przełożonych w zakładach pracy. Sytuacja nieco się poprawiła od 1947 roku, kiedy system jeniecki w Polsce okrzepł, a losami jeńców zainteresował się Międzynarodowy Czerwony Krzyż, mocarstwa zachodnie, a także niemieccy komuniści z radzieckiej strefy okupacyjnej. Warto zauważyć, że przyzwoicie traktowano i odpowiednio ekwipowano jeńców zwalnianych do domu, zwłaszcza do stref zachodnich (w MBP wydano nawet specjalne zalecenia, aby transporty tylko w połowie składały się z jeńców chorych i niezdolnych do pracy, a w połowie ze zdrowych). Władzom polskim chodziło o ukrycie rzeczywistych warunków panujących w obozach i uniknięcie ewentualnego skandalu dyplomatycznego czy nieprzychylnych komentarzy prasy.
Zwolnienie jeńców niemieckich stało się możliwe dopiero po utrwaleniu się podziału Niemiec. Większość trafiła do NRD, gdzie podobnie jak w komunistycznej Polsce unikano drażliwego tematu ich pobytu w niewoli.
Dlatego dopiero dziś można usunąć tę białą plamę.
Mam nadzieję, że książka Jerzego Kochanowskiego stanie się jeszcze jednym elementem w trudnej i bolesnej dyskusji Polaków i Niemców o przeszłości. Nie negując bezmiaru zbrodni, jakich dopuścili się Niemcy podczas drugiej wojny światowej, warto pamiętać, że Polacy nie zawsze występowali w roli ofiar, ale bywali też prześladowcami.

Zrodlo: Portal Historyczny - Artykuł