Nasze małe mniejszości
Lektura obowiązkowa dla narodowców
PIOTR WINCZOREK
Zrodlo: Portal Onet.pl - Tygodnik Polityka
Nie ma dziś w Polsce „problemów narodowych”, co nie znaczy, że nie mogą się kiedyś pojawić. Niedawne pierwsze czytanie projektowanej już od kilkunastu lat ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych pozwala wierzyć, że kwestie tak delikatne jak np. język w szkołach czy podwójne nazewnictwo miejscowości zostaną wreszcie zdefiniowane i uregulowane według nowoczesnych reguł.
Określenie „mniejszości
narodowe” w odniesieniu do obywateli polskich niepolskiej narodowości lub
pochodzenia jest dziś wyjątkowo trafne, skoro szacuje się je na 2,3–2,5 proc.
ogółu mieszkańców naszego kraju. Wedle spisu ludności z 1931 r., który zdaje się
zaniżał dane niepolskich grup narodowościowych, ich udział określano na 31,1
proc. Obecnie zaś grupy narodowe tworzą Niemcy (300–350 tys.), Ukraińcy i Białorusini
(200–230 tys.), Łemkowie (50–60 tys.), Romowie (25 tys.), Litwini (20 tys.),
Słowacy (20 tys.), Żydzi (15 tys.) i Rosjanie (10–13 tys.). Ochrona tych
mniejszości: narodowych, etnicznych, religijnych, regionalnych, jest obowiązkiem
ciążącym na większościowych grupach obywateli. W demokratycznych państwach prawa
musi ona znaleźć potwierdzenie w odpowiednich uregulowaniach normatywnych oraz
w zgodnej z nimi praktyce działania władz publicznych.
Konstytucja RP z 1997 r. gwarantuje taką ochronę. W art. 27 przesądza, iż
ustanowienie języka polskiego językiem urzędowym nie może naruszyć praw
mniejszości narodowych wynikających z ratyfikowanych przez nasz kraj umów
międzynarodowych. W art. 35 deklaruje prawo mniejszości do zachowania tożsamości
i rozwoju kultury dzięki, między innymi, możliwości tworzenia własnych
instytucji edukacyjnych, kulturalnych i religijnych. Regulacje konstytucyjne
uzupełnione są unormowaniami międzynarodowymi z Europejską Konwencją Ramową o Ochronie
Mniejszości Narodowych z 1995 r. (ratyfikowaną przez Sejm i Senat 27 kwietnia
2000 r.). Przepisy dotyczące praw mniejszości znajdujemy także w ratyfikowanych
przez nasz kraj: Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych
Wolności oraz Międzynarodowym Pakcie Praw Politycznych. Natomiast na gruncie
prawa wewnętrznego – ustawowego i przepisów niższej rangi – regulacje są u nas
raczej skromne.
Definicja Kaszuba
Wspomniany projekt ustawy przynosi wreszcie prawną definicję mniejszości
narodowej lub etnicznej. Jest nią grupa obywateli RP o odrębnym pochodzeniu,
tradycyjnie zamieszkała na terytorium naszego państwa, pozostająca w mniejszości
w stosunku do reszty obywateli i charakteryzująca się dążeniem do zachowania
swojego języka, obyczajów, tradycji, kultury, religii lub świadomości narodowej
lub etnicznej. Uzasadnienie do projektu precyzuje dalej, że grupą narodową jest
ta, która utożsamia się z narodami zorganizowanymi we własnym państwie, etniczną
zaś ta, która nie posiada własnego państwa narodowego. W tym rozumieniu
mniejszością narodową w Polsce są Ukraińcy, Litwini czy Żydzi, a etniczną
Łemkowie i Romowie. Interesujące, jakie jest zdanie na temat tego rozróżnienia
etnografów i socjologów. Czy Kaszubi to już grupa etniczna czy jedynie
regionalna i folklorystyczna? Uznanie jakiejś zbiorowości za grupę etniczną może
mieć istotne znaczenie dla położenia prawnego jej członków. Przypomnijmy
niedawny przypadek sądowego procesu o istnienie narodowości śląskiej.
Ochrona tak,
przywileje – nie
Zdawać by się mogło, że ustawa o mniejszościach deklaruje głównie prawa małych
grup społecznych, tymczasem dotyczy ona przede wszystkim praw poszczególnych
obywateli (dopiero suma tych praw ukazuje się jako prawo całej tej zbiorowości).
Zakazuje wszelkich aktów dyskryminacji obywateli polskich ze względu na ich
przynależność narodową lub etniczną. Przejawami takiej dyskryminacji byłyby nie
tylko akty przemocy skierowane przeciw osobom należącym do mniejszości narodowej
lub etnicznej albo jej instytucjom, a także próby wynaradawiania i asymilacji w duchu
polskości tych osób. Dyskryminacją byłoby również wywieranie presji na obywateli,
aby ujawniali swoją przynależność do mniejszości i swe pochodzenie albo
deklarowali, jakim językiem posługują się na co dzień i jaką religię wyznają. W Polsce
zatem przynależność do mniejszości ma pozostać kwestią indywidualnego wyboru.
Nikt nie może być pozbawiony możliwości jego dokonania, ale też nikt nie może
być przypisywany do danej mniejszości i zamykany w narodowym getcie wbrew swej
woli.
Z drugiej strony ustawa zakłada pozytywne działania władz publicznych na rzecz
mniejszości narodowych, np. prowadzenia szkół, klas oraz organizowanie w innych
formach nauczania dzieci w ich językach ojczystych, a także popieranie, w tym
dotowanie ze środków publicznych, niekomercyjnych działań w sferze kultury. Nie
należy tego rozumieć w ten sposób, iż narusza się zasadę obywatelskiej równości
i po prostu uprzywilejowuje mniejszości narodowe. Preferencje te traktować więc
należy w kategoriach tzw. akcji pozytywnej, której celem jest doprowadzenie do
rzeczywistego zrównania szans wszystkich grup narodowych, z jakich składa się
nasze społeczeństwo.
Z litewskiego na polski
Poza oczywistym zagwarantowaniem prawa do posługiwania się przez członków
mniejszości ich językiem ojczystym w życiu prywatnym, projekt potwierdza to
prawo w sferze publicznej. Chodzi o możliwość wprowadzenia jako pomocniczego
języka danej mniejszości w gminach tradycyjnie lub w znacznej liczbie
zamieszkanych przez mniejszości. Można byłoby też posługiwać się tym językiem w urzędach
równolegle z językiem polskim, pozostającym jako podstawowy.
Koszty tłumaczeń z języków mniejszości na polski w postępowaniach urzędowych
przejąć ma państwo. Dopuszcza się wprowadzenie dwujęzycznych nazw miejscowości
i ulic. Osoby niepolskiej narodowości mogą żądać nadawania w dokumentach
publicznych – aktach stanu cywilnego, dowodach osobistych itp. – swoim imionom
i nazwiskom formy językowej i pisowni właściwej ich językowi ojczystemu, przy
założeniu, iż użyty zostanie alfabet łaciński. Nie sądzę też, aby uchwalenie
ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych w czymkolwiek zagroziło językowi
polskiemu, chronionemu przez ustawę z 1999 r. Jeśli coś może mu zaszkodzić, to
postępująca wulgaryzacja, a także – choć to zupełnie inne zagadnienie – światowa
ekspansja języka angielskiego. Z faktu, że w Sejnach czy Puńsku będzie można
zwrócić się do wójta w języku litewskim, a w gminach Opolszczyzny – po niemiecku,
na ulicy zaś pojawią się napisy litewskie lub niemieckie, nie należy wyprowadzać
żadnych katastroficznych dla polszczyzny wniosków.
Bez wzajemności
Projekt ustawy o mniejszościach narodowych nie jest pozbawiony usterek
legislacyjnych i nie wszystkie propozycje w nim zawarte zasługują na uznanie.
Wątpliwe jest powoływanie nowego centralnego organu w postaci Urzędu do spraw
Mniejszości Narodowych, bo sprawy te mogą być z powodzeniem powierzone
odpowiedniemu departamentowi MSWiA. Nie wydaje się też sensowne powoływanie Rady
do spraw Mniejszości Narodowych złożonej z urzędników, choćby i wysokiego
szczebla, w której nie ma stałego, równoprawnego miejsca dla przedstawicieli
samych zainteresowanych. Przeczy to wewnętrznej logice ustawy.
Dobrze się natomiast stało, że projektodawcy nie wprowadzili do ustawy klauzuli
wzajemności, czyli nie uzależnili stosowania jej przepisów od tego, czy podobne
lub tak samo realizowane postanowienia znajdą się w ustawodawstwie państw
ościennych, w których to Polacy są mniejszością. Pamiętajmy, że osoby, które
będą korzystać z praw przyznanych polską ustawą o mniejszościach, są obywatelami
naszego państwa. Dotyczą ich wszystkie wolności i prawa, a także wszystkie
obowiązki, jakie posiadają pozostali obywatele RP. Nie od nich jednak zależy czy
osoby o polskiej narodowości lub pochodzeniu, będące obywatelami państw
sąsiedzkich, są należycie traktowane i cieszą się porównywalnymi prawami.
Ustanowienie klauzuli wzajemności wprowadziłoby elementy odpowiedzialności
zbiorowej i uczyniło z naszych obywateli zakładników, ponoszących konsekwencje
działań obcych państw niezgodnych z wymogami unormowań międzynarodowych oraz z
postanowieniami ich własnych konstytucji gwarantujących z reguły prawa
mniejszości narodowych. To, iż ktoś nie zachowuje się należycie, nie znaczy, że
i my musimy się zachowywać niewłaściwie.