Autor

Autor: Ksawery Pruszynski
1938 r. nr 69 Slowo
 

 

Jak znaprawiono Slask. O królu i o Stachu

Przyjdzie tu jeszcze zastanowic sie szczególowiej nad tym jak Niemcy wyzyskaly zdolnosci produkcynje kopaln slaskich, tych, które im pozostawil plebiscyt, a jak uczynilismy to my. Nie wiem czy porównanie wypadnie na na nasza korzysc. W normalnych warunkach, jesliby ono wypadlo na nasza niekorzysc wine ponoslyby koncerny weglow, ministerstwo przemyslu i handlu, po czesci spraw zagranicznych, w pewnej mierze skarbu, te instancje, które wplywaja na nasz eksport zagraniczny. Obawiam sie jednak, ze w warunkach slaskich odpowiedzialnosc moze obciazyc i wladze naczelne slaskie to jest województwo, to jest wojewode. Obawiam sie, ze ten czynnik miarodajny jednak wplywal ne te sprawe, ingerowal, a zatem i za dobre, i za zle skutki tej ingerencji przypada mu zasluga... lub odpowiedzialnosc. Powtarzam, wypada sprawdzic, czyja politka weglowa Slaska swieci trymufy, czyja wzbudza niepokój. Niemiecka, czy moze nasza. Ale o tym niech sadza ekonomisci...

Natomiast jest inna dziedzina spraw slaskich nie mniej jak wegiel ponetna. To dzedzina czlowieka. Niepodobna nie przyznac, ze uklad socjalny Polski jest zacofany, ze masy sa opóznione w rozwoju, ze trzeba lat, a niekiedy pokolen, by z tych rud ludzikich przetopic wartosciowy kruszec. Tak jest z Poleszukami, tak bywa na kresach pólnocno-wschodnich, tak bywa w srodku kraju. Ze Slaskiem jest najzupelniej, ale to najzupelniej inaczej. Polozenie zachodnie, bogactwo, uprzemyslowienie, oswiata, wszystko to dawno juz wyparlo stad analfabetyzm, rosnie juz trzecie pokolenie, króre go nie znalo! Nalezaloby sadzic, ze województwo slaskie bedzie przodowac w spoleczniej odnowie, w naturalnym wydobywaniu na wierzch mlodych warstw spoleczynch, w tworzeniu rzeszy "wydwizencow", selfmademanów polskich. Tym bardziej ze, dzwigajac sie w góre, nie niszczylo czy nie usuwalo zadnych warstw polskich, bo takich tu niestety nie bylo. Przeciwnie, dzwiganiem sie samym usuwalo warstwy niemieckie, a wiec wrogie, podczas gdy na przyklad na Kresach zbyt szybkie zapedy socjalnego dzwigania ku górze niszcza wlasnie polski stan posiadania...

Nic by nie bylo dziwnego, zeby w tym wlasnie kierunku poszla socjalna polityka Polski na Slasku. Tym bardziej ze przeciez obecny wojewoda jest tak wielkim demokrata spolecznym... Przeciez wlasnie Slask jest tym pierwszym terenem, gdzie to eksperymentowanie, to wynoszenie wsi ku górze, to burzenie "palaców moglo byc najwdzieczniejsze, skoro wies byla polska, zas palac niemieckim...

Nic by nie bylo tak dziwnego, gdyby wlasnie slaskim zalewem rugowac tu niemczyzne, której tak gorliwie nienawidzi tutejszy wojewoda. Nikt inny gorecej od niego nie tlumaczyl, ze ta niemczyzna jest zywiolem naplywowym...

No, a jak bylo?

Bylo inaczej. Zupelnie, a zupelnie inaczej.

W wielich koncernach, w zyciu przemyslowym slaskim, element slaski spotykamy tylko na nizszych, a raczej najnizszych szczeblach. Odpowiedniki naszej kategorii dzewiatej, ósmej. W stosunku do czasów przedwojennych jest to postep o jeden czy póltora stopnia. Nie mozna powiedziec, zeby imponujacy. Pamietajmy, ze mija dobrych pietnascie lat od objecia Slaska przez Polske. Zupelnie wystarczajace, zdawaloby sie, na to, aby wytworzyc kadre rzadzaca, mloda, ofiarna, fachowo wyksztalcona. Tymczasem nieliczni Slazacy na wyzszych stanowiskach - to dalej kombatanci z dawnej "Grupy Wschód", grupy, której operacjami dowodzil niejako obywatel Borelowski, pod którym to pieknie brzmiacym, szlachecko brzmiacym, mozliwie dzwieczacym nazwiskiem, odnalezlibysmy... Michala Grazynskiego. Taka "Pierwsza Brygada". Slask to mala Polska, Grupa Wschód to mala pierwsza Brygada. Trzeba przyznac, ze uczestnicy tej malej Pierwszej Brygady zajeli pasmal grubych stanowski. Sa tu niezawodnie ludzie dzielni i porzadni, chocby obecny kierownik Wspólnoty Interesów, zwolennik jej naszybszego oddania w rece prywatne. No, ale sa i niewspólmiernosci do tej trudnej roli.

A nowego naplywu Slazaków, masowego, dynamicznego, jak nie ma, tak nie ma.

W administracji lokalnej, owszem, spotyka sie, natrafia. W polaczeniu, niestety, ze zbyt czestymi procesami, skandalami, usunieciami. Mozna by sadzic, ze element slaski doprawdy nie nadaje sie do niczego. Ani w przemysle, gdzie go niemalze nie ma, ani w administracji staroscinskiej i burmistrzowskiej, gdzie tak to coraz zgrzyta. Czy tak jest? Nie. Wszak w pierszych latach przylaczenia Slaska do Polski, w latach niepomiernie ciezszych, Slask pokazal, ze ma swoich ludzi, ze ci ludzie sa nie tylko zdolni oskarda. Taki Wolny, jesli juz nie chcemy Korfantego, to byl ktos. I z nim byli inni. Szereg innych. Mówic, ze Slask niezdatny do rzadzenia, ze fala procesów starosciskich, jaka niedawno przeszla przaz Polske, wykazala wymownie, ze Polacy to naród, który nawet dobrych starostów wydac z siebie nie portafi. Zalezy, przez jakie sito, panowie, zalezy przez jakie sito...

To samo na Slasku. Jesli byly skandale ze Slazakami na wyzszych stanowiskach, to takze dziala to kwestia... sita, przez które odcedzano slaska smietanke. Widac zle bylo to sito skoro przepuscilo tyle...serwatki.

Dzis boja sie... serwatki. Boja sie w ogóle slaskiego... mleka. Totez...smietanka administracyjna jest coraz w wyzszym stopniu importowana. Zwlaszcza gdzie chodzi o samo województwo. Wszedzie, gdzie stanowiska naprawde wyplywowe, dyspozycyjne, decydujace - ludzie nietutejsi. Po latach przeszlo pietnastu.

Nie wiem , co o tym mysli masa slaska. To pewna, ze upokorzenie, odczuwane tu przed wojna, polegalo w duzej mierze na swiadomosci, ze ludzie ich kraju nie rzada ich krajem. Obawialbym sie, ze ta swiadomosc sie odradza, ze ma wszelkie racje odradzac sie.

Polska, zdaje sie, nie wyzyskala slaskiego wegla. Polska nie wyzyskala takze slaskiego czlowieka. Ruszyly sie masy slaskie w powstaniu pierwszym, dugim i trzecim. Krwawily, darly. Ale w góre nie podeszly. Pozostaly po dawnemu na dole, w glebokich szybach kopaln, u szczebli najnizszych. Wsród wolan o demokracje i o lud, wsród deklamacji o czynie ludowym i kresie szlachetyczyzny, kascie, elicie, wdarli sie za to na wierzcholki, na wierchy...obywatele Borelowscy. Powtórzyla sie historia orszaku Wilhelma Zdobywcy po bitwie pos Hastings...Urodzila sie z "Grupy Wschód" slaska legenda "Mayfloweru", owego statku, który w siedemnastym stuleciu zawinal do brzegów Ameryki, i od którego zalogi wywodza sie wielkie rody potentatów amerykanskich...

Byc moze, dalekie to przyklady. O bezimiennym Slazaku i o demokratycznym obywatelu Borelowskim, dla którego Slask jest ziemia wypadu, mozna by raczej przypomniec bardzej nam znany wieszyk... Mari Konopnickiej. O Stachu i o królu. I o ich bardzo rózych losach:

Szumia orly choragwiane,
Skrzypi kedys krzyz wioskowy,
STACH- smiertelna
dostal rane,
KRÓL- na zamek
wraca zdrowy.
 

Poza demokratycznym frazesem liczne sa na Slasku uroczystosci w wielkogalówkowym stylu. Cóz, Hiltler niedaleko! Panujacy slascy dawnych wieków nie raz jeden w gescie, w frazesia, w postawie, wzorowali sie na niemieckich wladykach! O niejednej takiej uroczystosci zamiast nudnych elokurbacji PAT mozna by przytoczyc dzwieczny wierszyk Konopnickiej:

A gdy wjezdzal w jasne wrota,
Wyszla przecim zorza zlota,
I zagraly wszystkie dzwony,
Na sloneczne swiata strony!
 

(Kto wie. Moze ten wierszyk sie przda dla opisu jak wjezdzal ów król... na Zamek).

Nie chce przypominac zwrotki o Stachu. Znamy ja wszyscy. Taka to jest w gruncie rzeczy socjalna prawda slaska. Nigdzie, jak Polska dluga i szeroka, nie bylo latwiej wydobyc ku górze szerokiej masy, szukac w nich odnowy, znalezc swiezy material twórczy. Nigdzie nie natrafialo to na tak niewiele przeszkód, jak tu wlasnie. Nigdzie te warstwy ludowe nie byly tak blisko, nigdzie ludzka ruda nie miala tak znacznej zawartosci kruszcu.
Tylko siegnac, tylko brac...
I - nie wzieto. Nie siegnieto.


"Slowo"1938 nr 69     Ksawery Pruszynski