Narodowosc Slaska

Czy Gòrnoslazacy moga wybic sie na niepodleglosc?

Nie ma nas. Nie istniejemy. Jestesmy chimera kilkunastu podejrzanych politycznie prowokatoròw, idacych oczywiscie na pasku niemieckich ziomkostw i bankrutòw ideologicznych.

Nie mamy wlasnego jezyka. Nasz jezyk jest uposledzona historycznie gwara wielkoprzemyslowa polskiego jezyka, „ zanieczyszczona germanizmami “.

Fakt, ze nasza gware malo kto rozumie na Mazowszu nie przeszkadza wielkopolskim nacjonalistom w negowaniu naszej odrebnosci kulturowej i jezykowej.

Nasza ziemia jest nieodlaczna czescia wielkiej Macierzy Polskiej tak jak Bosnia jest czescia Wiekszej Chorwacji albo Wielkiej Serbii. Bosniakòw tez nie ma, ich jezyk jest „gwara" serbskiego albo chorwackiego, zaleznie od narodowosci jezykoznawcy. Gòrnoslazacy podobnie jak Bosniacy sa fikcja, ludem z pogranicza fantazji politycznej i magicznego realizmu. Gòrnoslazacki fundamentalizm maloojczyzniany tez jest bomba z opòznionym zaplonem, ktòra ma rozwalic fundamenty pañstwa. Panstwa, ktòre tak hojnie nas slaska fikcje — obdarowalo wolnosciami etnicznymi i hanysòw mòwiacych „ nie po polsku " tak serdeczna miloscia ogarnialo, ze polowa naszej fikcji stala siê postkomunistycznym realizmem masowych wyjazdòw do Niemiec.

Stalismy sie autentyczna mniejszoscia w naszej malej ojczyznie, ktòra nagle stala sie Piemontem dla rozgoraczkowanych kasztelanòw przedmurza zagrozonego panpolonizmu.

Z dupowatych roboli trzeciej klasy awansowalismy do roli piatej kolumny napierajacego krzyzactwa.

Zauwazono nas nareszcie.

Po zachodniej stronie Odry i nad Elba ròwniez nas przyuwazono i potepiono.

Bo tam tez nie wierza, ze istnieja Gòrnoslazacy.

Dla Huberta Hupki nie ma Slonzokòw, tylko Niemcy z heimatlandu Oberschlesien.

Czytajac eseje i felietony oponentòw powstawania narodowosci i autonomii GS nie mozna oprzec sie wrazeniu ze jestesmy czyms w rodzaju marksowskiego widma z „Manifestu Komunistycznego“ ktòre zaczyna krazyc nad glowami i glòwkami Wielkiej Polski i Odrodzonej Rzeszy. Heloci Polski zniewolonej pod sowieckim jarzmem uzyskali wolnosc slowa i natychmiast nauczyli sie uzywac jej na obrone swojej tozsamosci.

Zaczeli pisac i zbierac sie.

Gòrnoslazacy nie beda kupowac swojej niezaleznosci i niezawislosci, bo po pierwsze: takich imponderabilii nie da sie kupic, po drugie, nie mamy swoich Rotszyldòw i Nobli, po trzecie; wierza oni naiwna wiara Teofila Ociepki, iz Polacy nie poczuja sie mniejszym narodem lub pomniejszonym panstwem, jesli poprosimy ladnie, demokratycznie swoich ziomkòw w ròznych partiach politycznych III Rzeczypospolitej, o prawo do wlasnego parlamentu (Sejmu Slaskiego), w ktòrym tak jak Szkoci bedziemy sie wypowiadac za drogami do samookreslenia ludu, ktòrego okolicznosci polityczne i potezna sila przywiazana do wlasnej kultury plemiennej zmusily do stawania sie narodowoscia lub nawet narodem. Mozemy mòwic tym samym jezykiem, lub podobnymi gwarami i miec jednoczesnie swoje swobodnie skonfederowane lub federalne „ landy “.

Granice z drutu kolczastego powoli staja sie anachronizmem.

Jesli jestesmy rodzina slowianskich ludòw lub Europejczykami, lepiej byc polska Bawaria, i wraz z Kaszubami Lemkami, Mazurami, podlaskimi Tatarami, Bialorusinami, Niemcami, Kujawiakami, Kurpiami, a nawet autonomicznym Podhalem tworzyc Reczpospolita Polske Federalna, niz zmuszaæ nas obelgami i wrogoscia do kroczenia na waska i bolesna sciezke Baskòw, Korsykanczykòw, czy tez Pòlnocnych Irlandczykòw.

Jezli nas nie ma, to mozemy byc. I nie pomaga tu procesy sadowe, aresztowania, szkalowanie, filipki i anty-silesianizm. Lud gòrnoslaski zdaje sie zastanawiac powaznie czy aby nie jestesmy malym narodem gòrnoslazackim.

Powstaja ugrupowania Narodowosci GS.

Rodza sie marzenia o autonomii, lecz autonomia nie wystarcza.

Autonomia jest koncesja, unikiem geo-politycznym oddalajacym w przyszlosc to co nieuchronnie nadchodzi. Granice, panstwa i ideologie co pòl wieku sie zmieniaja, lecz zostaja ludy, narody, grupy etniczne z silna kultura.

Czym bardziej nas nie ma, tym bardziej sie stajemy. Czym wscieklej sie nam odmawia prawa do samookreslenia politycznego i narodowosciowego, tym bardziej wybija sie na niepodleglosc mysl nowa o starej odrebnej kulturze sponiewieranej i wyszydzanej.

Czym wiecej zacietrzewienia wywoluje czarna jaskòlka na blekitnym polu, tym kròtsze staja sie skrzydla bialego orla. ktòry z czarnym adlerem bijac sie o panowanie nad naszym niebem gòrnoslaskim traci swòj dawny czar dla spadkobiercòw ksiestw piastowskich.

Jesli lud indyjskich Romòw ma prawo do swojej tozsamosci etnicznej, to dlaczego nie Gòrnoslazak?

Mòj przyjaciel, Gòrnoslazak, ktòry spolonizowany jak ja, utracil zdolnosc godanio po slonsku, zarzuca jezykowi Slaskiemu „ ubòstwo pojec abstrakcyjnych ". Lecz obs+trohere („poza opisem„) jest zapozyczony z laciny, ktòra tworzy 45 proc. pojec abstrakcyjnych w jezyku polskim.

Jesli byl slaski jezyk ubogim narzedziem komunikacji ubogich slaskich chlopòw, to sie wzbogacil w okresie rewolucji przemyslowej slowami i pojeciami niemieckimi.

Jesli Nyere przetlumaczyl Szekspira na Swahili, ktòry jest wschodnio-afrykanska „gwara" arabsko-milocka, to i po slonsku mozna tlumaczyc Moliera.

Juz sie slaski jezyk pieknie zakorzenia na kolumnach pism codziennych i w tygodnikach lokalnych, w radiu i TV. Ciagle jeszcze jest to jezyk „we ftorym losprawio sie bery i bojki“ , ale polski jezyk pisany tez sie narodzil z piesni religijno-wojennych i zniwnych.

Za dwie dekady bedziemy miec swoich wieszczòw, swoich ojcòw literatury. Nadchodzi Renesans Slaski. Jezyk polski ktòry jest najblizszy i najbardziej znany Slonzokom, wzbogaca codziennie nasze slownictwo. I nie powinien zanikac na Gòrnym Slasku. Bez niego cala nasza kultura jezykowa bylaby tym czym jest wloski bez laciny. Z nim i z niego bedziemy tworzyc nowe pojecia i zwroty wybijajac sie ponad gwary i przywary Trzeciej Rzeczypospolitej, odrebni i niezalezni.

I w tym jezyku zapisuje swòj glos wolnosc slaska ubezpieczajacy, i w tym to jezyku do braci Polokòw pisze manifest wzywajacy do przyznania nam podstawowego prawa ludzkiego i obywatelskiego, prawa do samookreslenia, prawa do rozwodu narodòw, jesli nie bedzie nam po drodze.

Jesli nasi sasiedzi slowianscy, Czesi i Slowacy doszli do madrego porozumienia w sprawie separacji, to i my, Gòrnoslazacy i Polacy mozemy porozumiec sie w sprawach lepszej Unii pomiedzy nami, w ktòrej malenki Slonsk moze dac Polsce swoich wielkich „Jagiellonòw", po wiekach, ktòre rozdzielily Piastowiczow slaskich i polskich.

I na koniec jeszcze jedno wyjasnienie: My Gòrnoslazacy nikogo nie bedziemy przepedzac, deportowac i weryfikowac urodzinami z matki Slonzoczki.

Nam sie nasz Gòrny Slask wieloetniczny bardzo podoba.  I taki ma przyszlosc w Globalnej Wiosce.

K.Byzuch Katowice

Zrodlo: Strony Sigi W