Gazeta Wyborcza  17.09.2001

Składka na biedniejszych

420 mln zł z naszych składek na zdrowie przekaże w przyszłym roku Śląska Kasa Chorych na rzecz innych, biedniejszych kas.

Dlaczego musimy płacić na biedniejszych? Wszystko przez rządowe rozporządzenie z 1998 roku o wyrównaniu finansowym między kasami chorych. Wprowadza ono mechanizm, który działa jak Robin Hood - odbiera bogatym i daje biednym.

Ponieważ składki na ubezpieczenie zdrowotne zależą od wysokości naszych zarobków, średnie przychody na ubezpieczonego w Śląskiej Regionalnej Kasie Chorych są wyższe niż na przykład w Podkarpackiej Kasie Chorych. W rezultacie PKCh ma też mniej na leczenie.

Po wyrównaniu różnica w przychodach na jednego ubezpieczonego między najbogatszą a najbiedniejszą kasą zmniejsza się aż czterokrotnie - z 320 do ok. 80 zł!

Ile bogaci mają oddać, a biedni dostać - oblicza Urząd Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych. Robi to na podstawie zawartego w rozporządzeniu skomplikowanego matematycznego wzoru. Przy obliczeniach uwzględnia podaną przez kasy chorych i ZUS liczbę ubezpieczonych. Bierze też pod uwagę, ilu ubezpieczonych przekroczyło 60. rok życia. Na nich należy się więcej, bo częściej chorują.

Na tej właśnie podstawie UNUZ obliczył, że w przyszłym roku Śląska Regionalna Kasa Chorych będzie musiała zapłacić na biedniejsze kasy aż 420 mln zł. Więcej od nas zapłaci tylko kasa mazowiecka.

- To nie żadna urawniłowka, tylko solidarność społeczna. Chodzi o gwarantowany prawem równy dostęp wszystkich ubezpieczonych do świadczeń - twierdzi Przemysław Poznański, dyrektor departamentu ekonomiki i finansów UNUZ.

Andrzej Sośnierz, dyrektor ŚRKCh, nie jest przeciwnikiem wyrównania. Twierdzi, że powinno być utrzymane, ale zastrzega, że Śląska Regionalna Kasa Chorych nie powinna płacić więcej niż 300 mln zł. - Jestem bezradny, bo dyrektorzy biedniejszych kas przecież mnie nie poprą. W dodatku nie można dobrze zaplanować wydatków na leczenie, skoro z roku na rok podwaja się wyrównanie. Będziemy musieli ograniczać programy zdrowotne i przyciąć ceny za świadczenia - skarży się Sośnierz.

- Kwoty wyrównania podajemy już we wrześniu właśnie po to, by kasy miały czas na przygotowanie się - uspokaja dyrektor Poznański.

Dyrektor Sośnierz twierdzi jednak, że ubezpieczeni w ŚRKCh zostali pokrzywdzeni. Wszystko przez bałagan w ZUS-ie. Według obliczeń Sośnierza śląska kasa ma ok. 4,7 mln ubezpieczonych, ale ZUS identyfikuje tylko połowę. W rezultacie, jeśli ktoś nie zapisał się do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, kasa chorych nie może udowodnić, że to do niej spływają jego składki. Przez to odjęto nam prawie 200 tys. ludzi i przydzielono ich do innych kas.

Co zrobić, by więcej pieniędzy z naszych składek zostawało na Śląsku? - Możemy sami sobie ściągać składki zdrowotne. Za 20 mln zł, które płacimy za to ZUS-owi, zrobimy to sto razy lepiej - twierdzi Sośnierz.

Póki nie jest to możliwe, apeluje do wszystkich ubezpieczonych, żeby się ujawnili. - Jeśli nie zapisali się jeszcze u żadnego lekarza, niech to jak najszybciej zrobią - apeluje Sośnierz.